Ameryko, I love U czyli jak dobrze być u siebie

Kanion Kolorado

Tak, kocham Stany i kocham Amerykanów. Za ich otwartość, za swobodę, za to, że dają szansę sobie i innym, za to, że nie są tak zazdrośni jak my i że w tym wszystkim są całkiem normalnymi ludźmi. 

Nie mówię o prezydencie, prime ministrze ani ogólnie o polityce, tylko o zwykłych ludziach. O Johnie Smith i Amandzie Cowalsky. To nic, że do shopping moll przychodzą często w czymś, co przypomina piżamę i robią programy w stylu „Rolnik szuka żony” czy zepsuta żona bogatego męża. A kto biednemu zabroni bogato żyć? 😉 Czasem dobrze tak pooglądać cheerliderki z happy endem, zamiast dołować się, że też masz pręgi…

Miałam kiedyś okazję żyć sobie w Stanach prawie rok, z przerwami. To najlepsze lekarstwo na życie, choć wróciłam, bo jeszcze bardziej od Stanów kocham nasze polskie łąki, chmury i wiatr. W amerykańskiej saunie było mi źle, ale za to zaoszczędziłam na kremach, które w Polsce stosuję bez specjalnej nawilżającej rewelacji (a mogłaby być). Ale jeszcze kiedyś wybiorę się do wietrznej Kaliforni, odwiedzę Kanion Kolorado i krokodyle na Florydzie.

Być może mam jakiś wycinek całości, obraz jakiegoś rocznego święta z okazji mojego pobytu tam, ale miło je wspominam: 🙂

1.Wszyscy byli dla mnie bardzo mili. Może to taki uśmiech ze zdjęcia, ale nie odczułam żadnego fałszu, zakłamania. Są otwarci jak szampan.

2.Dawno się tak nie uśmiałam, kiedy Miranda co jakiś czas pytała, kiedy miałam ostatnio sex, bo ona właśnie dzisiaj…

3.Zrozumiałam, że nadmierne powściąganie emocji do niczego dobrego nie prowadzi i jeśli masz ochotę pierdyknąć ciastkami, bo ciągle wpadają ci na głowę, gdy otwierasz szafkę, to po prostu to zrób. Oczyścisz atmosferę i uchronisz innych przed zrzędzeniem, bo ciastka spadają ci na łeb.

4.Nauczyłam się słuchać i opowiadać, co dobrego u mnie słychać. Podtrzymywanie dialogu jest  równie istotną umiejętnością: -Ooo, naprawdę, niesłychane! Jak to się stało? Poza tym to fajny trening na znajdowanie pozytywnych stron życia.

5.Kiedy jest ci smutno, bo coś schrzaniłaś, a innym na tobie zależy, powiedzą ci, że to nie twoja wina, tylko tej rudej bitch.

6.Zakupy w Stanach to najprzyjemniejsze zakupy na świecie. Dużo, tanio, dobrej jakości. Potrzebujesz tylko porządnego traka, żeby to zawieść do domu.

7.Kiedy rozmawiałam z szefem fitness clubu czy mogę się przyłączyć do drużyny promotorów sportu, nie powiedział niczego w stylu „Muszę to przemyśleć, porozmawiać ze wspólnikiem”. Powiedział: „Widzę twoją figurę, od razu widać, że lubisz sport” i nie było w tym żadnego podtekstu. Normalka.

8.4 lipca w każdym ogródku powiewała amerykańska flaga, a fajerwerki dotarły do samego księżyca.

9.Generalnie, dont’worry, be happy, you’re the best of never ever. Tylko chciej się rozwijać, nie osiadaj na laurach.

10.Just do it. Tak, chcesz, myślisz o czymś, zastanawiasz się, czy wyżej dupy nie podskoczysz… Just do it, babe. It is your life.

Od kilkunastu lat wprowadzam powyższe punkty w życie. Na pytanie co słychać, odpowiadam że dobrze. Tylko nieliczni wiedzą, jak jest naprawdę. Jak mnie coś wkurza, od razu to mówię. Nie skreślam nikogo z powodu uprzedzeń. Nie mam ich. Nie zazdroszczę. Za każdym sukcesem stoi wytrwała praca. Podziwiam i uczę się, bo może kiedyś też osiągnę jakiś tam sukces na moją własną miarę.

Tak po prostu. Żyję sobie spokojnie, daję żyć innym. Ale też i uczę innych, jak mają mi pozwolić żyć. Bo dobrze jest być u siebie i z ludźmi, z którymi chcesz być. Gdziekolwiek to nie jest.

Fot: Kanion Kolorado z pixabay.com – mam nadzieję, że kiedyś sama zrobię podobne zdjęcie
mamafit

Hania, nadaktywna mama dwójki, fitnesska, humanistka. Na blogu piszę o zdrowiu, aktywności, rozwoju, relacjach i o tym, jak łapać życie garściami, cieszyć się dziećmi i jednocześnie rozwijać pasje. Tak, można :) Rozgość się :)

Przeczytaj również