Andrzejki, czyli magia listopada

Mamo, a dlaczego „Andrzejki”, a nie na przykład „Marki” albo „Zbyszki”? Dlaczego akurat tak? Chciałam córci coś mądrego odpowiedzieć i szukając w głowie słów, przypomniałam sobie o tym artykule. Ma już trochę czasu, rozmawiałam z Panem Witoldem Przewoźnym, kustoszem Muzeum Etnograficznego w Poznaniu dwa lata temu, ale temat Andrzejek i magicznego listopada nie traci na aktualności. Zatem przypominam go i sobie, i Wam, gdyby dzieci pytały „Dlaczego Andrzejki”.

Magiczny listopad

„Gdy nadchodzą wesołe „andrzejki” zapominamy na chwilę o listopadowej zadumie i smutnym nastroju tak mocno spotęgowanym późnojesiennym deszczem i zimnem. A jeszcze kilkanaście dni  temu panowała wokół złota jesień z całym wachlarzem kolorów oraz szelestem liści pod nogami. To  najbardziej nostalgiczny spośród wszystkich miesięcy wypełniony pamięcią o tych, którzy odeszli. To dla nich pielgrzymujemy co roku na cmentarze, zapalamy znicze, dekorujemy groby i wywołujemy z pamięci klisze ich ziemskiej obecności. Listopad jest tym czasem, który w ludowej wizji świata tak bardzo łączy się z wyobrażeniem cyklu życia z symboliką starości i śmierci. Kończy się wegetacja roślin – znikają kwiaty z ogrodów, pola noszą ślady jesiennej orki, a łąki popadają w jesienno zimowy letarg. Świat jakby wstrzymywał oddech w oczekiwaniu na kres i jednoczesne przejście w nową rzeczywistość.

W zgodzie z naturą

Koniec jesieni to czas mroku i nocy często kojarzonych ze stanem przyrody, która jak co roku niezmiennie przeżywa swoją „śmierć” czy też tylko uśpienie. Ale przecież nigdy nie  ma pewności czy ten cud życia i zmartwychwstania kolejny  raz  się  powtórzy z  udziałem człowieka. A  więc  jesień z opadającymi  liśćmi, zawiejami, chłodem i duchami zmarłych była od wieków pojmowana jako czas niepewności o los i rozwój wypadków. W tym czasie człowiek także powoli kończył swój wysiłek związany z pracami polowymi i przechodził w  stan pewnej równowagi i spoczynku. Zwyczajowo do 11  listopada – dnia św. Marcina należało zakończyć wszelkie prace rolnicze a z łąk i pastwisk znikały na  kilka miesięcy zwierzęta rytualnie wprowadzane do obór i stajni.

Następował czas długich wieczorów  rozświetlanych jedynie blaskiem świec i lampek oliwnych wraz  z opowieściami  o  duchach, zjawach, dawnych czasach. Opowieści te były tajemniczym tłem spotkań w trakcie, których kobiety zajęte były darciem pierza, przędzeniem nici z lnu lub wełny na  kołowrotkach lub wrzecionach. Obierano z łusek fasolę lub groch, udeptywano w  beczkach  kapustę  do  kiszenia a  mężczyźni starannie układali  stosy  porąbanego drewna w komórkach. Spotkaniom w  wiejskich  izbach często  towarzyszyły formy zabaw, których głównym celem było swatanie młodych par. W niektórych regionach Polski nadchodzący czas Adwentu nazywano także czasem swadziebnym i widok poprzebieranych dziwacznie chłopaków czyniących zamierzony zamęt w niejednej wiejskiej izbie nie był czymś wyjątkowym.

Oswoić przyszłość

Ciemność i atmosfera wywołana opowieściami o strzygach i upiorach potęgowała chęć czynienia psot – straszenia, ale także wyzwalała chęć spędzenia czasu razem. Ludzi ogarniał zbiorowy niepokój co do losu i niepewnego bytu, tym większy gdy świat stawał się coraz mniej przyjazny. Jakby do świata ludzi wkraczały jakieś obce, niewidzialne istoty, które o losie i przyszłości wiedzą już wszystko. Człowiek staje się bezradny i wydawałoby się, że jego wpływ na bieg wypadków jest niezwykle ograniczony. Nawiązuje więc specyficzny dialog z zaświatami, wchodzi w zadziwiającą grę z duchami. Zarówno z tymi przychylnymi człowiekowi duchami przodków, ale także i tymi z natury złośliwymi, które tropią każdy ludzki błąd. Nie należało więc wchodzić im w drogę.

Ta  powszechnie  uznana wiara w obecność zaświatów w tym szczególnym okresie będzie jeszcze  wielokrotnie widoczna w  czasie  poszczególnych obrzędów. Następuje odwrócenie dotychczasowego  porządku – człowiek stopniowo oddaje pole swojej aktywności tej nieznanej i niebezpiecznej sile licząc mocno na jej tajemną moc i wyzwolenie ukrytych zasobów energii. Nadchodzi czas, w którym człowiek używając magii, symboli i rekwizytów kreuje niezwykłość wszystkiego co może się zdarzyć. Używa sprawdzonej od pokoleń magii i czarów – głównego medium jakim dysponuje.”

Artykuł poświęcony andrzejkowym wróżbom tutaj.

Autor: Witold Przewoźny, kustosz Muzeum Etnograficznego w Poznaniu

Fot: www.pixabay.com

mamafit

Hania, nadaktywna mama dwójki, fitnesska, humanistka. Na blogu piszę o zdrowiu, aktywności, rozwoju, relacjach i o tym, jak łapać życie garściami, cieszyć się dziećmi i jednocześnie rozwijać pasje. Tak, można :) Rozgość się :)

Przeczytaj również
Wakacje - jak dla kogo