Andrzejki i andrzejkowe wróżby

Wróżby andrzejkowe to dawny sposób na oswojenie tego, co ma nadejść, zwłaszcza w sferze uczuciowej młodej kobiety. Współcześnie Andrzejki są pretekstem do zabawy przed rozpoczynającym się adwentem, a kiedyś? Skąd wzięły się andrzejkowe wróżby, jakie są i co oznaczają? Warto wiedzieć, warto przekazywać dzieciakom.

Praktycznie każda kobieta może się pochwalić, że lała wosk przez dziurkę od klucza w poszukiwaniu chociażby zarysu tego, co czeka ją w przyszłości. Dziś tradycyjne wróżby łączone są z zabawami przed okresem postnym, a samo wróżenie – ciekawym urozmaiceniem. Jednak dawniej imieniny Andrzeja miały w sobie dużo więcej znaczenia. Ostatnia noc listopadowa według dawnych wierzeń miała moc magiczną, uchylającą wrota do nieznanej przyszłości.

Trudno określić od kiedy noce listopadowe poprzedzające imieniny św. Katarzyny i św. Andrzeja stały się wyznacznikiem nocy magicznych. Według pana Witolda Przewoźnego, kustosza z Muzeum Etnograficznego w Poznaniu, niektórzy znawcy tematu wywodzą  źródła tych miłosnych wróżb jeszcze z tradycji starożytnej Grecji. W polskich kronikach opisy wróżebnych zabaw pojawiły się w XVI wieku. Wróżby tego czasu miały dawniej, i nadal mają, charakter przewidywania miłosnej przyszłości. To kojarzenie par i przewidywanie szczęśliwego wyboru współmałżonka w tradycyjnych kulturach typu ludowego miało niezwykle istotny walor. To rodzaj społecznego przymusu wywodzącego się z nakazu założenia rodziny oraz zagwarantowania rodzinnej ciągłości.

Dziś w andrzejkowy wieczór przypadający na noc z 29 na 30 listopada kobiety i mężczyźni wróżą wspólnie, jednak dawniej dla kawalerów przeznaczona była inna noc wróżb – były to tzw. katarzynki, które poprzedzały imieniny Katarzyny w noc z 24 na 25 listopada.

Św. Katarzyna dla kawalerów

Jak opowiada nam Pan Witold, dawniej w wigilię św. Katarzyny wróżyli wszyscy kawalerowie, którzy wykazywali się szczególną  ciekawością wobec przyszłej wybranki. Interpretowano sny, które  zapamiętano tej nocy.

I  tak  gdy  przyśniła  się:

biała  kura wróżyło to poślubienie  panny, a gdy czarna to los dawał perspektywę małżeństwa z  wdową.

Sowa  w  snach  gwarantowała żonę mądrą i zaradną, ale cichą a może nawet ponurą.

Siwy  koń dawał  jednoznaczną  sugestię dozgonnego kawalerstwa.

Jednak  najbardziej  znaną i  piękną w  swoim  wyrazie chłopięcą  wróżbą były gałązki wiśni ścięte z  domowego  sadu w  wigilię  św.  Katarzyny i starannie  włożone do wody. Cierpliwie  czekano  do  kolejnego pełnego tajemnic i czarów wieczoru Wigilii Bożego Narodzenia. Jak wierzono, duchy  przybywające w tak niezwykły wieczór decydowały, czy wiśniowe gałązki  pokryją się kwiatem czy też nie. Gdy zakwitły, dawały tym samym radosny znak szybkiej i szczęśliwej żeniaczki. Gorzej, gdy gałązki zwiędły i nie dały podstaw do stosownej radości.

Wróżono też z kartek z wypisanymi  imionami wolnych panien z całej okolicy. To tylko los a może i inne siły decydowały, którą kartkę z imieniem wyciągnie się spod poduszki.

Zabawy w wieczór poprzedzający św. Katarzynę już od stu lat uległy zapomnieniu i z tych dawnych wieczorów wróżebnych pozostały do dziś jedynie  Andrzejki.

Dobry czas na podejmowanie decyzji

Wigilię dnia Św. Andrzeja uznawano w całej Europie jako szczęśliwy wieczór na podejmowanie najważniejszych decyzji. Patron ten jest świętym opiekunem rybaków, rzeźników, górników, żeglarzy i panien. Od wieków był najczęściej przywoływany w panieńskich marzeniach jako idealny wybranek serca. Panieńskie marzenia o pięknym i dobrym, silnym i zapobiegliwym, wiernym i do tego  jeszcze  odpowiednio  bogatym mężu, w  św.  Andrzeju  odnajdywały  najlepszego  orędownika.

Na świętego Andrzeja dziewkom z wróżby nadzieja

Wieczór przyjął się w tradycji jako panieński. Wstęp był zabroniony dla mężczyzn oraz kobiet zamężnych. Od zawsze rola kobiety była ściśle określona w społeczności. Do jej zadania należało przede wszystkim stworzenie ogniska domowego, bycie dobrą żoną i matką, co nadawało sens jej istnieniu. Stąd też wzięła się chęć wiedzy o tym, co ją czeka w przyszłości, jaki będzie jej mąż, kiedy nadejdzie ta szczęśliwa chwila i z panienki stanie się panią, czy w ogóle wyjdzie za mąż i ile dzieci będzie miała – to były główne zapytania, na które odpowiadały andrzejkowe wróżby.

Andrzejkowe wróżby

Wiele wróżb przetrwało do dziś, niektóre zostały zapomniane, jak te, o których przypomina Witold Przewoźny:

– Dziewczyny liczyły sztachety w  płocie, w taki sposób, by uzyskać ich szczęśliwą –  parzystą liczbę lub kolejno wypowiadane słowa kawaler, wdowiec, kawaler, wdowiec wskazywały stan cywilny przyszłego męża. Podobnie liczono szczeble w drabinie i szczapy drewna na opał.

– Tłumaczono dziewczęce sny i przygotowywano karteczki z imionami kawalerów, palono ognie św. Andrzeja, by odstraszyć złe demony i zapewnić właściwie  wypełniony wymarzonymi obrazami sen

Zwierzęta domowe także odgrywały istotną rolę we wróżbach andrzejkowych. Kuszone smakołykami kury, psy lub koty wpuszczone do chałupy zjadały przysmaki podawane przez dziewczyny. Kolejność, w jakiej zjadały smakołyki była swoistym rankingiem kolejności zamążpójścia

– We wschodnich regionach Polski panny na wydaniu wieczorem siały len i konopie starannie  uważając, by nie były zauważone, szczególnie gdy wypowiadały stosowne zaklęcia. Rytuały te nosiły  ślady  dawnych  praktyk magicznych  gwarantujących  płodność i urodzaj.

– Puszczano w miskach miniaturowe łódeczki z orzechowych łupinek starannie obserwując czy będą  się do siebie zbliżać czy też wręcz odwrotnie.

– Wróżono przy pomocy bucików zdjętych z koniecznie z lewej  nogi tej „od serca”. Jeżeli rzucony  za siebie bucik stawił się czubkiem w kierunku drzwi, jego właścicielka zyskiwała pewność  szybkiego  zamążpójścia.

– Ustawiane przez  całą  długość  izby lub korytarza wskazywały szczęście  tej, której bucik jako  pierwszy dotknął linii progu.

– Dziewczyny wypatrywały też kierunku, z którego prawdopodobnie mógł nadejść pan młody. Wsłuchiwały  się  wiec  we  wszelkie  dalekie i bliskie  odgłosy zwierząt  – zawsze  znajdując właściwą ich  interpretację.

Najbardziej  jednak  znaną  i  stosowaną  do  dziś  zabawą jest  tzw. lanie  wosku. – Już sam wosk  jako dar tajemniczych  pszczół miał   zawsze bardzo  pozytywne znaczenie  magiczne a  lany przez  ucho klucza do miski z  wodą  zastygał w nieprzewidywalnych  formach.  Właśnie te uformowane kształty  stawały się  obiektem interpretacji i poszukiwania  tajemniczych  znaczeń. Dla większego  efektu  niesamowitości podświetlano je  w  ten  sposób  by  rzucały  na  ścianach  wyraziste  cienie. I tu fantazjom w poszukiwaniu znaków nie było końca. Z wizualizacji  cieni odnajdywano informację  o  przyszłym mężu, jego  zawodzie i cechach charakteru. Zawsze dopatrywano się sylwetek  jeźdźca  na koniu, anioła oraz innych dających powodzenie  jak: drzewo, harfa, strzelba, książka, dzban, owoce, półksiężyc, drzwi lub bramy. Wymarzonym był wizerunek zamku dający wskazówkę co do  zamożności przyszłego narzeczonego. Zamiast wosku stosowano także w identyczny sposób  rozpuszczony ołów, który także traktowano jako materiał magiczny. – mówi kustosz.

Jak twierdzi Pan Witold, czas listopadowych wróżb traktowano dawniej bardzo  poważnie mimo  ich  zabawowego charakteru. Wskazywały bowiem na mniej lub bardziej szczęśliwy bieg czasu, dodawały  otuchy w  okresie niepewności losu i załamania sił natury. Były olbrzymią porcją optymizmu daną  za pośrednictwem sił decydujących już o wszelkim ludzkim powodzeniu. 

To co, kluczyk i świeca gotowa, buty wyczyszczone, łupinki przygotowane? 🙂 Ciekawe, co też tam nam się objawi… Ojj, zmienia się świat, zmienia.

Fot: www.pixabay.com

mamafit

Hania, nadaktywna mama dwójki, fitnesska, humanistka. Na blogu piszę o zdrowiu, aktywności, rozwoju, relacjach i o tym, jak łapać życie garściami, cieszyć się dziećmi i jednocześnie rozwijać pasje. Tak, można :) Rozgość się :)

Przeczytaj również
Wakacje - jak dla kogo