Czego nauczy Cię dziecko? Zdziwisz się
Może to będzie banalne, ale trudno. Czy zawsze muszę pisać wzniosłe peany? No właśnie. Więc powiem dziś krótko o tym, czego nauczyłam się od dzieci.
Dziecko uczy
- mówić nie
- dbać o swoje
- odpoczynku
- olewać co nieważne, skupiać na tym, co warte uwagi
- spędzać czas na robieniu „nic” – tak po prostu – dla przyjemności
- jeść tyle, na ile mam ochotę i nie więcej
I to tak by było z grubsza. Gdyby wszystko podsumować, to wyjdzie, że dzieci pokazują jak być szczęśliwym. Jak cieszyć się chwilą i czerpać z życia. Takie kurcze proste! Najtrudniej odkryć najprostsze, banalne prawdy.
Mówić NIE
Wiadomo, że na pewnym etapie życia dziecko namiętnie mówi „Nie”. Skoro jest to na pewnym etapie, powinno mijać. Ale nieraz nie mija. Czasami przechodzi w „zaraz”. Albo „teraz nie mogę” co jednak zawsze wiąże się z komunikatem, że Ja (dziecko) mam ważniejszą sprawę. I jestem asertywne. Tak, asertywności uczyłam się od dzieci.
Dbać o swoje
Jak wyżej. Nas uczono, że trzeba się dzielić. Odejmij od ust sobie, ale się dziel. Dzisiaj dzieci wiedzą, że mogą się dzielić, nie zapominając o sobie. To ta zdrowsza forma.
Odpoczynku
Dziecko jest jak nakręcone i trudno za nim nadążyć, ale jak wyczerpie mu się bateria, zwyczajnie zasypia. Nawet na 5 sekund. My dorośli nie mamy takiego awaryjnego wyłącznika. A szkoda. Trzeba sobie w swoim codziennym programie dodać funkcję „odpoczynek”.
Koncentracji na tym co ważne
Bałagan? Jaki bałagan? Ja się bawię.
No. A w moim wykonaniu mogłoby to brzmieć: Pracuję. Gotuję. Tworzę. Dlatego nie będę wam prać. (Hehe) 🙂 Tak przykładowo, pierwsze co mi przyszło do głowy. A tak na serio, nie musi być perfekcyjnie. No i co że się kurzy. To, co naprawdę ważne, nie wymaga szmatki.
Miłego spędzania czasu
Dzieci mają non stop stan flow. Zazdroszczę im tego.
Jedzenia
Znowu. Uczono nas, żeby zjadać. Kiedy my byliśmy mali i niczego nie było (no tak, były takie czasy w PRL), a rodzice oddawali dzieciom ostatnie kawałki mięsa, co się dziwić, ze mówili „No jedz”. Dzisiaj jedzenia nie brakuje i lubimy się przejadać. Dzieci (zwłaszcza jedno) pokazało mi, jak można jeść naprawdę po to, by przeżyć, a nie, żeby ciężko trawić nadmiary.
Szczęścia
I jeszcze jedno na koniec. Dzięki dzieciom wiem, że życie to nie tylko praca. Praca, dom, kierat, praca, dom, sprzątanie, pranie, prasowanie, praca, dom. Dzięki dzieciom wiem, że dom to Dom. Ciepły, gdzie możemy na siebie liczyć, pomagamy sobie, a jak trzeba, to stawia się wszystko na głowie. Mimo, że sama miałam bardzo szczęśliwe dzieciństwo pełne miłości, zabawy i czasu spędzanego na trzepaku, to po drodze w dorosłość gdzieś pogubiłam tą dziecinną radość.
Hmm.. Może z ich perspektywy będzie to wyglądało inaczej. Może oni też będą musieli się uczyć na nowo jak… być dzieckiem. Szczęśliwym, beztroskim, radosnym człowiekiem. Bo po drodze zapomną o tym, co ważne, zapętlą się w to, co nazywamy karierą, rozwojem, budowaniem marki, będą musieli mieć mieszkanie, pracę, samochód. Jasne, to są wszystko ważne sprawy. Ale nie najważniejsze.
Dziękuję Dzieci 🙂