Dobra mama

Kocia mama

Dobra mama – taka chciałam być. Pewne wydarzenie dało mi do myślenia. Zwykły kot. Kocia mama czy ludzka mama, kto mądrzejszy? Ciekawe? 🙂

Jak dużo łatwiej byłoby nam, gdybyśmy baczniej przyglądali się naturze i zamiast z nią walczyć, działali dla naszego dobra.

Dobra mama, ale kocia 😉

Pewnego słonecznego lata w leśniczówce przyszły na świat trzy małe kociaczki. Kocia dobra mama dbała o nie jak należy – myła, karmiła, ogrzewała. Kiedy trzeba, dawała też kocią reprymendę, jak sądzę. Pierwsza pojawiła się, kiedy kociaki próbowały wydostać się z kartonu, w którym miały rodzinne legowisko. Zbyt aktywne dzieciaki kotka karciła trzepiąc je łapką po głowie. Skutkowało na jakiś czas, ale maluchy coraz bardziej chciały poznawać świat. W tym niewątpliwie pomogły inne – ludzkie – dzieci. Brały, tarmosiły, patrzyły jak małe puchowe kulki chwiejnie stawiają pierwsze kroki, tuliły, kochały, a potem zanosiły do cierpliwej kociej mamy.

Nadmiar czułości ze strony ludzkich dzieci kotka potrafiła załatwić po swojemu. Pod osłoną nocy, a w lesie noc jest naprawdę czarna, zakradła się na górę, gdzie ludzka mama miała swoje legowisko, powąchała, zakręciła się i zwyczajnie, po kociemu, w dużej pewnie złości, narobiła na kołdrę.

Ten incydent ostatecznie pożegnał nadzieję na maluśkiego kotka w naszym domu. Ja i koty – to zupełnie się nie zgadza. Dodatkowo argument, którego nie da się obalić słodkimi oczami i jękami o żadnej częstotliwości – alergia. Błogosławiona alergia na koty. I to podwójna. Potrójna. Taka medyczna, gdzie to kot wywołuje łzawienie, swędzenie i kichanie u dwojga spośród naszej czwórki, i mentalna. A swędzenie mentalne nie da się uleczyć żadnym odczulaniem.

Pozostało ludzkim dzieciom cieszyć się z wakacji w leśniczówce i patrzeć, jak trzy małe kotki rosną.

Ja też się czegoś nauczyłam tego lata. Widząc kociaki z ich mamą co jakiś czas, obserwowałam jak szybko się rozwijają i jak wychowuje je ich kocia dobra mama. Uczyła ich łapać myszy, wchodzić na drzewo, schodzić z drzewa, wskakiwać na płot, chodzić bezszelestnie – pokazywała im wszystko to, co szanujący się kot powinien umieć, a kiedy niesforny kociak miał ochotę się rozbrykać, kotka pukała go łapką w łebek.

Natura, jaka mądra

Ludzkie mamy za to miotają się pomiędzy jednym poradnikiem a drugim, forum internetowym, radami babci, koleżanki, lekarki a swoimi własnymi odczuciami. I tak właściwie chyba przez cały czas – najmniej ufamy samym sobie. Zastanawiamy się czy wolno, czy nie zaszkodzi, czy nie zepsuje dziecka, czy naprawi związek. Wciąż najmniej polegamy na sobie, na tym, co mamy wpisane w ludzką naturę i swój własny system wartości.

A przecież jest taka mądra!

Przed urodzeniem dziecka myślałam że będę taka bystra. Urodzę i zaraz z powrotem wracam do zwykłych zajęć. Guzik! Po pierwsze dziecko, jak się okazało, to nie zabawka na baterię, po drugie instynkt macierzyńsko – wychowawczy przez dwa lata kazał mi czuwać nad kołyską jak kwoka. Tyle lat życie istnieje na świecie, a my się tak bardzo przejmujemy trendami i tym, co po drodze przez jakieś dwadzieścia kilka lat uroiło nam się w głowie, jakby natura nie miała zupełnie nic do powiedzenia.

Dobra mama mimo wszystko

Dlatego nosiłam dziecko, jak płakało. Tuliłam do snu i pozwalałam ukoić smutki przy cycku. Dlatego też nie pozwalałam dawać czekolady, jogurtów, sztucznych zupek i innych wynalazków XX wieku, bo zdrowie i alergia to nie żarty. Dlatego nie rozumiałam „karnego jeżyka”. Dlatego zabrałam dziecko z przedszkola, kiedy wyraźnie cofnęło się w rozwoju. Dlatego zżymałam się na kolejną nianię, kiedy musiałam wrócić do pracy. I dlatego, kiedy była taka konieczność, z pracy w końcu zrezygnowałam, żeby dopilnować zdrowia dziecka.

Presja presją, nauka nauką, moda modą i osobiste ambicje ambicjami, a dziecko i matka to ponadczasowy związek, który ma swoje prawa, obowiązki i przywileje.

Głupio, że kocia mama nie ma z tym żadnych problemów, a ja – taka niby mądra pani socjolog, czasami mam.

Fot. AnastasiaVip, pixabay.com

mamafit

Hania, nadaktywna mama dwójki, fitnesska, humanistka. Na blogu piszę o zdrowiu, aktywności, rozwoju, relacjach i o tym, jak łapać życie garściami, cieszyć się dziećmi i jednocześnie rozwijać pasje. Tak, można :) Rozgość się :)

Przeczytaj również
Wakacje - jak dla kogo