Kapsułki do prania – fajne czy nie?

Kapsułki do prania - fajne czy nie?

Kapsułki do prania – dostałam do wypróbowania, to bez wahania wypróbowałam, nie czekając długo, bo przecież pranie to nasz codzienny rodzinny rytuał. Ja wstawiam, mąż wiesza, dzieci segregują, każdy składa i wkłada do szafy. Czasami dla relaksu poprasuję.

No więc otwieram, śmierdzi chemią. Śmieszne te kapsułki, miękkie takie, kolorowe. Dobra. Próbujemy! Wkładam bezpośrednio do bębna, jak należy, na to idzie pranie (ręczniki, szlafrok co to służy jako ręcznik awaryjny dla Młodej, jakieś drobiazgi). Pranie tzw. codzienne, godzina dwadzieścia, czterdzieści stopni. Po skończonym programie wyjmuję pranie. I co widzę?

Kapsułki do prania - fajne czy nie?Najpierw czuję zapach. Ładny, ale tak intensywny, że aż nos mnie boli. Zwykle używamy do prania delikatnych proszków, o łagodnym zapachu, z małą ilością tego wszystkiego co tam dodają. Potem dziwi mnie dotyk – jakby niedokładnie wypłukane, mocniej niż zwykle sfatygowane, jakby ściśnięte w sobie. Może tak powinny działać prawdziwe proszki? Od kilkunastu lat jedziemy na czymś dla wrażliwców (uczulenie na proszek strasznie swędzi pod kolanami i pod łokciami), najpierw JELP, a od paru ładnych lat niemiecka UNA. Lubię ją, nie uczula nas, no i pierze, a poza tym bardzo delikatnie pachnie. Choć ostatnio na wakacjach kupiłam małe opakowanie Visiru na próbę (reklama!). Różnica była znów w zapachu, ale w samym praniu chyba nie.

Kapsułki do prania - fajne czy nie?Oglądam szlafrok, który był dość brudny (zamiast myć ręce, lepiej moczyć i wycierać w szlafroczek 😉 ). Nie doprał się. Doczytuję w ulotce, że na duże zabrudzenia potrzebne dwie kapsułki do prania. Nie wiem czy były duże. Raczej nie, nie było to błoto, jagody, ślady od farby – zwyczajnie brudny ślad od wycierania niedomytych rączek. Może to kwestia twardej wody, bo przy twardej wodzie też trzeba dawać dwie kapsułki. To bym chyba padła trupem od podwójnych zapachów. Wieszam na dworze, żeby się wywietrzyło. Wieczorem nadal pachnie mocno. Ładnie, ale dla mnie za mocno. Kwestia przyzwyczajenia alergicznego nosa.

No i? Fajne te kapsułki do prania? Hmmm…. Jak dla mnie nie bardzo. Pewnie byłyby wygodne na wyjazd, zamiast proszku, ale jak ich używać do obozowego prania w misce, skoro są przeznaczone do pralki? Wolę mój stary, łagodny proszek. Nie wiem, czym miałyby mnie przekonać? Zawierają ponad 30% anionowych środków powierzchniowo czynnych, 5-15% to niejonowe środki powierzchniowo czynne, mydło, ponad 5% fosfoniany, enzymy, rozjaśniacze optyczne, kompozycja zapachowa, eugenol, geraniol, linalool. Cokolwiek to wszystko znaczy, na moim proszku mam tego znacznie mniej i to mnie przekonuje. Może więc są tańsze? Nie sprawdzałam. Wątpię. A może sprawdzę 😉 Ok. Internet prawdę ci powie. Za 32 kapsułki zapłacimy około 36 zł. Starczy na… 32 prania. Tyle samo co 2,4 kg proszku. Ile kosztuje 2,4 proszku? 2,8 kg proszku to około 25 zł. Czyli gołym okiem widać, że proszek wychodzi ekonomicznie lepiej. Może kapsułki są lepsze dla środowiska? Może dla facetów? No nie wiem. Ja, tradycjonalistka, jednak się nie skuszę.

Tagi :
mamafit

Hania, nadaktywna mama dwójki, fitnesska, humanistka. Na blogu piszę o zdrowiu, aktywności, rozwoju, relacjach i o tym, jak łapać życie garściami, cieszyć się dziećmi i jednocześnie rozwijać pasje. Tak, można :) Rozgość się :)

Przeczytaj również
Wakacje - jak dla kogo