Karmisz piersią? To świetny trening!

Dosłownie i w przenośni – to duży wysiłek fizyczny, a nierzadko także i mentalny. I choć dla wielu mam jest cudownym elementem rozwoju wraz z maleństwem, czasami przysparza też trochę zmartwień.

1 sierpnia rozpoczynamy tydzień karmienia piersią, podczas którego eksperci, mamy i całe otoczenie zajmują się tym tematem bardziej niż zwykle. I dobrze, bo to temat ważny i potrzebny każdej z grup społecznych, a najbardziej dzieciom, którym pokarm matki zdecydowanie najbardziej służy, jako po prostu – naturalny, dostępny na zawołanie, sterylny, odpowiednio ciepły, właściwie zbilansowany, dbający o delikatny układ pokarmowy i odpornościowy dziecka, chroniący przed alergiami, działający jak szczepionka i wprost od mamy. To takie proste i piękne jak nasze całe życie, które skutecznie potrafimy w dzisiejszych czasach obedrzeć ze skóry i zmienić w pasmo cierpień i pogoni za utratą samego siebie.

Wiele mam ma kłopot z karmieniem

Co się dziwić, skoro nigdy wcześniej tego nie robiły, a naczytały się nie wiadomo czego. Uczulenie na pokarm, brak pokarmu, nadmiar pokarmu, za małe piersi, za duże. Przyznam szczerze – nie doświadczyłam niczego złego w tym względzie, ale faktem jest, że przez rok funkcjonowałam na zasadzie fabryki mleka z pełną akceptacją, że tak to teraz ma być. Mówią, że w psychice siedzi blokada, a ja chciałam karmić naturalnie, więc tu kłopotu nie było.

Nawał pokarmu

Z nawałem pokarmu można też sobie łatwo poradzić ściągając pokarm, ale po wypróbowaniu laktatorów zarówno ręcznego jak i elektronicznego działającego jak odkurzacz do piersi stwierdziłam, że dam sobie jednak z nimi spokój. Zdecydowanie lepiej było polegać na sobie w tym intymnym temacie, choć po powrocie do pracy laktator elektroniczny na pewno lepiej się sprawdzi, jako zdecydowanie szybsze narzędzie. Jednak ponieważ moje karmienie miało miejsce już ładnych kilka lat temu, a technika idzie do przodu, być może również i w kwestii laktatorów jest rozwój. W każdym sklepie z asortymentem dziecinnym znajdziesz ich bogaty wybór, na forach mnóstwo opinii, a znajome mamy podzielą się jak to było u nich.

Brak pokarmu

W przypadku braku pokarmu po prostu siedziałam jak mleczna krowa i pozwalałam dziecku jeść ile wlezie. Męczące to, owszem, a czasem i bolesne, jak mały gryzoń da znać, że umie gryźć. Czasami przydają się chroniące nakładki na piersi, dzięki którym skóra ma szansę się zagoić i w tym okresie przyda się również laktator czy też bardziej tradycyjne metody odciągania mleka.

Uczulenie na pokarm?

Tu się nie wypowiadam, bo się nie znam. Trochę mnie to dziwi, jako sprzeczne z naturą, ale kto wie, może i faktycznie zdarzają się takie smutne przypadki. Na pewno może uczulać coś, co mama zjadła i dlatego mamy karmiące jedzą gotowane chude jałowe obrzydlistwa, suchy chleb i piją wodę, stosując dietę eliminacyjną w zależności od reakcji dziecka.

Mleczna siłownia i baby-fitness

Karmiąc, można łatwo zgubić nadmiar kilogramów, zwłaszcza jeśli dziecko jest potencjalnym alergikiem. Specjaliści mówią, że kobiety regularnie karmiące piersią tracą każdego dnia około 500 kalorii więcej w porównaniu do mam, które nie karmią naturalnie.

Pić dajcie, pić!

W kwestii wody. Praktycznie nie ruszałam się bez niej. „Podłączenie” dziecka skutkowało natychmiastowym pragnieniem, a to już podobno sygnał odwodnienia. Szklanka wody na karmienie szła jak nic. Ale co tu się dziwić, skoro, jak mówią eksperci Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego, mleko kobiece składa się w 87 proc. z wody. W okresie karmienia piersią organizm kobiety wytwarza średnio 750 ml mleka dziennie, dlatego jest to czas największego zapotrzebowania na płyny, które wzrasta do około 2,7 – 3 l. na dobę.

Lekarze specjaliści z Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego oraz Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego radzą, by najlepiej pić wodę źródlaną, ewentualnie nisko bądź średnio zmineralizowaną wodę mineralną.* Karmisz, pij małymi łyczkami przez cały dzień – w ten sposób lepiej nawodnisz organizm – zalecają eksperci z programu Woda na Start.

Jak długo karmić? Jak często?

Lekarze radzą, by karmić przynajmniej pół roku, jak się uda. Każda mama jest inna, każde dziecko jest inne. Niektóre maluchy denerwują się, że za wolno im leci i z łatwością przerzucają się na butelkę (co skutecznie wpływa na zmniejszenie pokarmu, którego z zasady jest tyle, ile potrzebuje dziecko, jeśli karmisz na żądanie), inne ssą cycusia dla zabawy, na uspokojenie, na sen. Syn „odstawił się” sam po 11 miesiącach, co poskutkowało natychmiastowym wysypem alergicznym, córkę sama „odłączyłam” po 20 miesiącach, kiedy już miałam zwyczajnie dość, a karmienie podtrzymywałam tylko jako naturalną pomoc przeciw rozlicznym antybiotykoterapiom.

Publiczne obnażenie

No i właśnie. Nigdy nie miałam z tym problemu, zarówno jako matka karmiąca, jak i przypadkowa uczestniczka sytuacji. Można karmić malucha na tyle dyskretnie, że nikomu to nie powinno przeszkadzać. W miejscach tzw. publicznych powinny być (ale nie zawsze są) przeznaczone na karmienie pokoje dla mam, coby przypadkiem biedna mama nie musiała spędzać 20 minut w toalecie lub na parapecie. No czasem dziecko naprawdę dłużej nie może już czekać!

No i cóż mi pozostaje na koniec. Życzyć przyjemnego, odpowiednio obfitego karmienia bez przykrych niespodzianek. Wyluzujcie Kochane! Udanego tygodnia karmienia piersią! 🙂

Wasza MamaFit

*(źródło: program Woda na Start)

Fot. pixabay.com

mamafit

Hania, nadaktywna mama dwójki, fitnesska, humanistka. Na blogu piszę o zdrowiu, aktywności, rozwoju, relacjach i o tym, jak łapać życie garściami, cieszyć się dziećmi i jednocześnie rozwijać pasje. Tak, można :) Rozgość się :)

Przeczytaj również