Kiedy podróżowanie samochodem nie jest przyjemnością…

Choroba lokomocyjna

Artykuł sponsorowany | Zdawałoby się, że podróżować lubi każdy. Szczególnie jazda własnym samochodem kojarzy się z wygodą i luksusem, których nie są w stanie zapewnić żadne inne środki lokomocji. Niestety są tacy, dla których podróż autem to przykra konieczność, której woleliby uniknąć. Jazda samochodem kojarzy im się przede wszystkim z bólem głowy, uczuciem mdłości, suchością w ustach i ogólnym dyskomfortem. Kto kiedykolwiek doświadczył objawów choroby lokomocyjnej wie, o czym mowa.

Dlaczego mi niedobrze?

Skąd się biorą te dolegliwości? Wszystkiemu winien jest błędnik, dzięki któremu potrafimy utrzymywać nasze ciało w równowadze mając równocześnie poczucie orientacji przestrzennej. To dzięki niemu potrafimy stać i chodzić prosto. Dzięki niemu wiemy również, gdzie jest góra a gdzie dół, czujemy, że się poruszamy, albo że znajdujemy się w bezruchu. Niestety podczas jazdy samochodem dochodzi do sprzecznych sygnałów odbieranych przez błędnik i przez narząd wzroku. Błędnik otrzymuje informację, że siedzimy. Oczy natomiast, które rejestrują zmieniającą się dookoła rzeczywistość, informują nas o tym, że się poruszamy. To właśnie te sprzeczne informacje, które napływają do naszego mózgu wywołują owe nieprzyjemne dolegliwości, o których była mowa we wprowadzeniu do tego artykułu. Do nich należałoby dodać także zawroty głowy, pocenie się, bladość skóry, osłabienie, a nawet wymioty.

Minie czy nie minie?

Na chorobę lokomocyjną cierpią głównie dzieci. Większość z nas pamięta zapewne, jak przy okazji każdej wycieczki szkolnej mama zaopatrywała nas w Aviomarin, żebyśmy “jakoś” mogli przetrwać męczącą podróż. Niewiele się od tamtego czasu zmieniło. Choroba lokomocyjna u dzieci nadal powszechnie występuje. Teraz więc dajemy Aviomarin swoim dzieciom. Czasem też niestety sami musimy sięgnąć po tę zbawienną tabletkę, ponieważ nie każdy ma tyle szczęścia, żeby z choroby lokomocyjnej po prostu wyrosnąć. Myślimy więc sobie: “Gdyby tylko możliwe było leczenie choroby lokomocyjnej…” i z zazdrością patrzymy na tych, którzy bez przeszkód mogą korzystać z dobrodziejstw transportu samochodowego. Mamy bowiem świadomość, że skoro do tej pory choroba nie minęła to pewnie już nie minie. Niestety tak właśnie być może. Choroba lokomocyjna u dorosłych może się utrzymywać nawet do końca życia.

Z kinetozą da się żyć

Chociaż choroba lokomocyjna to dolegliwość, której nie da się raz na zawsze wyleczyć, da się z nią żyć. Wystarczy trzymać się kilku zasad, by uniknąć jej przykrych objawów. Przetrwać podróż pomogą: siadanie przodem do kierunku jazdy, najlepiej obok kierowcy i przy lekko uchylonym oknie. Najlepiej przez całą podróż patrzeć w dal, na linię horyzontu lub jeśli to tylko możliwe, czymś się zająć, najlepiej rozmową. Czytanie raczej nie jest wskazane. Niektóre sposoby zapobiegania chorobie lokomocyjnej są na tyle skuteczne, że można bez ograniczeń cieszyć się nawet bardzo daleką podróżą. Takim sposobem będą z pewnością środki farmakologiczne takie jak na przykład wspomniany już wcześniej Aviomarin. Wystarczy zażyć tabletkę przed podróżą, a o nudnościach, zawrotach głowy i dyskomforcie nie będzie mowy.

 

mamafit

Hania, nadaktywna mama dwójki, fitnesska, humanistka. Na blogu piszę o zdrowiu, aktywności, rozwoju, relacjach i o tym, jak łapać życie garściami, cieszyć się dziećmi i jednocześnie rozwijać pasje. Tak, można :) Rozgość się :)

Przeczytaj również