W(SPA)NIAŁA łazienka

Łazienka to intymna przestrzeń, oaza spokoju i czystości. Co sprawia, że można się w niej czuć jak w najlepszym SPA? Jest kilka sposobów.
Łazienka to moja przestrzeń i na szczęście w niewielkim tylko stopniu jest zawładnięta przez pozostałych członków rodziny, przynajmniej nie tak, jak wszystkie inne kąty domowego przybytku – kuchnia (tam zamieszanie i wynikająca z niego praca trwa bez końca), przedpokój czy salon, gdzie rozpełzają się wszyscy wraz ze swoimi ogonami jakby było ich co najmniej trzy razy więcej.
Łazienka to takie miejsce, w którym jest szansa, że od rana do wieczora stan będzie mniej więcej niezmieniony, a drobne czynności sprawiają, że po chwili jest znów idealnie – jasno, czysto, pachnąco, spokojnie. I tak ma być.
Nie wiem jeszcze, jak sprawić, żeby i w innych miejscach domu też tak było. Póki co moje różne próby doprowadzenia wszystkich do porządku (nomen omen) spełzają na niczym, a ja pewnie skończę jak ta postać ze zdjęcia (źródło – demotywatory).
Z przerażeniem właśnie odkryłam, że za parę lat pewnie i z łazienką tak będzie, jak zacznie się, jeden z drugą, szykować na randki i inne takie.
Łazienka – moje SPA
Ale póki co łazienka to moje miejsce, oaza spokoju i czystości. Uwielbiam oglądać i dopasowywać różne dodatki do łazienki w zależności od pory roku, humoru czy trendu, mogę dodać do łazienki nutę orientalną, morską lub pozostać przy delikatnych szklanych naczyniach na waciki i patyczki do uszu, dobrze komponujące się ze stalowymi elementami wystroju – wieszakami na papier i ręczniki, stojak na zapas papieru toaletowego, śmietniczek.
Z dodatków, które ułatwiają życie i pozwalają utrzymać porządek w łazience warto dodać też kosz na brudne rzeczy, specjalne woreczki do prania bielizny, ozdobne pudełka lub koszyki, w których można poukładać różne rzadziej używane łazienkowe akcesoria, dzięki czemu nie plątają się po szafce lub półce, a siedzą spokojnie na swoim miejscu – lokówki, przybory do manicure, pedicure itp. Nie lubię tylko typowych mydelniczek, w których topi się mydło, bo chociaż piękne, nie zdają egzaminu z funkcjonalności. Tu zdecydowanie jestem za dozownikami do mydła, mimo że często psuje się im pompka, walory higieniczne są dla mnie wystarczającym argumentem.
Może niezbyt to typowe, ale z łazienkowych umilaczy muszę wymienić też świeczkę i specjalne głośniki zamontowane w suficie, które pozwalają zrelaksować się po ciężkim dniu albo uczestniczyć w rodzinnym „oglądaniu” programu z perspektywy wanny. Istotną kwestią jest też sól do kąpieli, która niekoniecznie spełnia tylko kosmetyczną rolę. Po wyprawie do Grecji, gdzie morska sól i wysokowapniowa woda z Olimpu znacznie polepszyła stan atopowej skóry dziecka, sól z morza martwego to ważny element utrzymania jej w dobrej kondycji. Oczywiście znów kluczem jest umiar, bo codzienne kąpiele raczej jeszcze bardziej zniszczyłyby ochronną warstwę lipidową skóry, niż ją odbudowały, ale kąpiel z solą morską raz, dwa razy w tygodniu to akurat w sam raz dla zdrowia.
Nie przeszkadzać, relaks!
Co jeszcze sprawia, że łazienka jest moim królestwem? Klucz w drzwiach 😉 Co prawda jak Bąki były małe, nigdy go nie używałam, ale teraz mam ten komfort odgrodzenia się od świata i chociaż wiem, że to nie działa perfekcyjnie, bo jak tylko chcą, mogą dostać się do środka, możliwość powiedzenia im „Nie przeszkadzać, mam relaks” działa kojąco jak wizyta w SPA. Polecam bardzo! 🙂
P.S. Wolę się taką jak na obrazku niżej niż wyżej. Dlatego tak lubię łazienkę 😉
Fot: pixabay.com