Jak zarządzać czasem? Hmm…

Jak zarządzać czasem

Znasz tę reklamę, kiedy mama pyta dziecko, co tam ciekawego w szkole? W tle widzimy tysiące aktywności, ale dziecko odpowiada, jak zawsze i co wiemy z autopsji, że nic. Zupełnie nic.

Kiedy nie piszę i dzieje się u mnie zupełnie nic, w tle mijają szalone dni. Przez ostatnie dwa tygodnie miałam raczej mało czasu na odpoczynek, nawarstwiło się kilka spraw, które nie mogły czekać. Dopięłam organizację balu charytatywnego, który w ubiegłą sobotę prowadziłam, wcześniej walcząc z domowym szpitalem i własnym kiełkującym przeziębieniem, popchnęłam do przodu kilka ważnych zawodowych spraw, poznałam fantastyczną Małgosię z vegenovo.pl, kilka razy byłam z córcią na łyżwach, nauczyłam się podstaw jak szyć na maszynie, byłam u lekarza na badaniach, po drodze kilka biznesowych spotkań – w ostatnim tygodniu  miałam właściwie każdy wieczór zajęty.

Dzisiaj po tych dwóch pierwszych szalonych tygodniach czuję się, jakby przejechał po mnie walec. I mogłabym tu napisać, że to wszystko minie, zjem jakąś cudowną witaminę, wyśpię się i będę jak nowonarodzona.

I może będę.

Jeśli dam sobie szansę.

Jeśli nie dam, mój organizm sam mi powie, że przesadzam. Zresztą już mi mówi. „Hej , dziewczyno, jechałaś na oparach sił, weź teraz wyluzuj, bo ci się wyłączę.”

Powinnam sama sobie dać wolne i po prostu poleniuchować dzień.

Ale napięte terminy w kalendarzu tupią nad głową swoją śpiewkę „Niee, nie możesz, musisz się w sobie zebrać i działać dalej. Nie poddawaj się, przecież wiesz, że nie możesz się poddawać.”

I kto tu rządzi?

W teorii, ciało odbiera sygnały z mózgu, a mózg z ciała. Jest szansa, że jak się dobrze nastawimy psychicznie, to i ciało odzyska wigor. I odwrotnie, jeśli damy sobie trochę energetycznej aktywności, pobudzimy umysł.

W praktyce, nadmiar aktywności nie pomaga, lecz szkodzi. Przetrenowanie daje mikrourazy, które prowadzą do kontuzji czy zwyrodnień. Na co dzień stajemy się mniej dokładni, chaotyczni, nerwowi. W konsekwencji popełniamy błędy, zawalamy terminy, zaniedbujemy zdrowie, najbliższych. Zamiast mieć wszystko, nie mamy nic. Zupełnie nic. I bez reklamowych odniesień z zabawą w tle. Bo reklama swoje, a życie swoje.

I jak o siebie nie zadbamy, dozując sobie mądrze wszystkiego po trochu i dając czas na wytchnienie, to będzie bardzo słabo.

To tyle po dwóch pierwszych intensywnych tygodniach roku.

Do myśli przewodniej #1 na ten rok, która brzmi

„Wystarczy się wziąć i zrobić”

(odnośnie pufa, którego z dumą ukończyłam szydełkować) dodaję myśl przewodnią #2:

„Nie wystarczy się wziąć. Trzeba jeszcze mądrze zarządzać zasobami, żeby za szybko się nie wykończyć”.

Co to znaczy, zarządzać zasobami? Tym co mamy, czym dysponujemy – czasem, który jest bardzo ograniczony oraz swoją własną energią i siłą, której przecież też nie mamy nieskończenie wiele czy pieniędzmi, na których niedosyt narzekamy najwięcej.

Jak zarządzać czasem?

No nie da się 🙂 Czas po prostu jest (a zwykle go nie ma 😉 ), możemy zarządzać więc sobą, swoimi zasobami w pewnym czasie, żeby po pierwsze zachować zdrowie, a po drugie zrealizować to, na czym nam zależy, co jest ważne dla nas. I tu pojawia się kolejna sprawa. Co jest dla nas tak bardzo ważne, że chcemy poświęcać na to swoją energię i czas? O ile energetycznie jesteśmy w stanie się jakoś odbudować, o tyle czasu… nie wrócimy.

Ta chwila, która właśnie minęła to już historia. Piasek w klepsydrze cały czas nam odlicza kolejne ziarna chwil.

Dobrego 3 tygodnia roku – zbilansowanego pod względem różnorodnych aktywności i odpoczynku. A przede wszystkim – niech tam będą same ważne rzeczy, godne twojej energii i czasu, który leci jak szalony.

Fot. pixabay.com

mamafit

Hania, nadaktywna mama dwójki, fitnesska, humanistka. Na blogu piszę o zdrowiu, aktywności, rozwoju, relacjach i o tym, jak łapać życie garściami, cieszyć się dziećmi i jednocześnie rozwijać pasje. Tak, można :) Rozgość się :)

Przeczytaj również
Wakacje - jak dla kogo
  • Krystyna Polek

    tak, grunt to planowanie i zarządzanie czasem 🙂