Wyjechali na wakacje wszyscy nasi podopieczni

Wyjechali na wakacje

A my zamiast być niegrzeczni to jesteśmy użyteczni… Sprzątanie, remonty, czystki w dziecinnych pokojach, co by trochę przestrzeni zaznały.

Pudła, torebeczki, koperty pełne skarbów, liścików, breloczków, zaczarowanych gumek, pamiątek po lizaku, kamieni znalezionych w parku, modelinowe cudeńka sklejone taśmą klejącą, instrukcje do baniek mydlanych, 7 buteleczek z bańkami, 5 tubek po kleju, 7 kilko kolorowanek, 3 pudła niepiszących mazaków, połamane kredki, ołówki.

Te porządki trwają już od tygodnia. Nie da się ogarnąć tych 7 lat tak za jednym zamachem, żeby przy okazji nie narobić za dużo szkód mentalnych. Bo to przecież wszystko cenne. Każdy plaster po rance, każdy rysunek trzaśnięty na świetlicy, papierek po cukierku – wszystko ma sens i głębokie znaczenie.

Dostałam kategoryczny zakaz.
– Niczego mi nie wyrzucaj!
– Nie wyrzucę – obiecałam – tylko posprzątam.
– I nie chcę żadnego remontu!

Pojechaliśmy parę dni temu do IKEI po nowe pudła na te wszystkie duperele i nie byłabym sobą, gdybym nie zaczerpnęła choć łyka inspiracji. Jest! Szafa narożna, pakowna, elegancka, biała, przy tym natłoku kolorów w pokoju dziecinnym oczopląs mógłby być nieco mniejszy. Pokazuję córce na skypie dumna z siebie co wymyśliłam.

– I co, ładna?
– No, ładna 🙂 Ale przecież ona mi się już nie zmieści w pokoju…
– Wyniesiemy stare meble….
– NIE!!!

No i co zrobić. Przecież nie zgwałcę własnego dziecka. Sprzątam więc.

Każdy metr kwadratowy zabiera mi 1-2 godziny życia. Wysysa mózg. I tak od tygodnia, a przecież pokój ma nie więcej jak  15 m2. Obiecałam sobie solennie. Nie kupuję więcej kredek. Ani pisaków. Ani farb, ani modeliny, ani klejących kuleczek, ani kolorowanki z naklejkami, ani kucyka pony, ani barbi, ani domku dla pieska, ani pamiętniczka, tylko klej i to nie na zapas.

Kiedyś spokojnie żyliśmy bez nadmiaru, zadowoleni z miejsca na trzepaku, z chlebem ze smalcem dla całej paczki. Więc dlaczego teraz, jak widzę piękne pudełeczko pisaków, nie mogę się oprzeć? Bo inne, bo mieszają się kolory, bo tak dużo, bo jest złoty, bo można robić pieczątki. I tak najlepsze z tej całej sterty pisaków to BIC. Jedyne które wyraźnie piszą jeszcze nawet po kilku latach. Reszta na szczęście mogła spokojnie dokonać żywota w torbie na śmieci.

Błogosławiony minimalizm. Minimalizm to luksus. Dzieci na wakacjach to luksus. A jak już posprzątam to będę niegrzeczna 😉

Fot. pixabay.com

 

mamafit

Hania, nadaktywna mama dwójki, fitnesska, humanistka. Na blogu piszę o zdrowiu, aktywności, rozwoju, relacjach i o tym, jak łapać życie garściami, cieszyć się dziećmi i jednocześnie rozwijać pasje. Tak, można :) Rozgość się :)

Przeczytaj również
Wakacje - jak dla kogo