Będziemy mieli pieska

Broniłam się. Tłumaczyłam. Wyobrażałam sobie i obrazowo przedstawiałam reszcie wszystkie obowiązki z tym związane, ograniczenia, konieczności. Wyjaśniałam, że Święty Mikołaj nie przynosi piesków pod choinką, bo na taki prezent to rodzice muszą wyrazić specjalną zgodę. Przyjęłam w zamian kilka chomików. Może kilkanaście. Wszystkie na mojej głowie.
I w końcu coś mnie rąbnęło. Kiedy stwierdziłam definitywnie że instynkt macierzyński już mi się jednak na pewno skończył i trzeciego nie będzie, w naszej rodzinie zapadła decyzja, że będzie pies. Najpierw miał być duży. Nie wiem gdzie by się to bydle zmieściło, skoro zawsze jeździmy obładowani po uszy. Lubimy jeździć. A to do babci jednej i drugiej, to pozwiedzać, to tu to tam. Nosi nas. I teraz będzie nosiło i psa. Nie ma wyjścia 🙂
Kiedy tylko Młoda usłyszała, że coś się szykuje przystąpiła do ataku. Radość na zmianę z tęsknym wzdychaniem. W zeszłym tygodniu jako ostatni bufor kupiłam jej maskotkę – jamnika, coby miała próbnego pieska do opieki. Pluszowy pies ma swoje imię, legowisko, namalowane jedzenie i był już nawet w szkole i na spacerze, ale to jednak tylko maskotka.
Przegadaliśmy temat po raz kolejny, a potem nastąpiła:
Rodzinna narada czy chcemy mieć psa
Obowiązki, poranne wstawanie, karmienie, spacery, sprzątanie kupek, wycieranie łapek, bezpieczne zabawy, posprzątany pokój, zdrowie, weterynarz, wyjazdy. Dzieci zgodziły się na wszystko. Też bym tak zrobiła na ich miejscu. PIES! Marzenie z dzieciństwa. Wszędzie są zwierzaki, kociaki, psy, a już ten najnowszy szczeniak u Dziadków rozpalił pragnienie do czerwoności. No słodki był…
Cieszę się, ale też wiem kto będzie do tego psa najwięcej gadał. Wiadomo, że ja.
A może pies ze schroniska?
Oglądaliśmy psiaki w schronisku. Biedaki, zwykle mają już po kilka lat, niektóre nie lubią dzieci, inne nie wiadomo jak mogą reagować. Trudno takiego dorosłego psa wychować, ma swoje przyzwyczajenia, swoje lęki, wynikające z poprzednich doświadczeń. Niby wszystko jestem w stanie pojąć, ale jakoś nie potrafię, nie chcę, buntuję się.
Jamniczek
Małe to, sierści nie gubi, nie zagarnie nam połowy łóżka, nie zajmie całego auta, nie przewróci dziecka na spacerze, za to będzie do nas pasował ze swoją jamnikowatą naturą indywidualisty. Imię wybraliśmy kolektywnie. Zorganizowaliśmy burzę mózgów, czyli każdy mógł wypowiadać najbardziej głupkowate pomysły, a inni nie mieli prawa krytykować. Proces twórczy nam się stworzył na tyle intensywny, że w końcu został… Baster.
Chudy, Bas Astral i „5 minut?”
Toy Story to nasza kultowa bajka. Młody się na niej wychował, znał ją na pamięć nawet jak jeszcze dobrze nie potrafił gadać. Jednym z bohaterów bajki jest Baster – jamnik, który na zawołanie Chudego wykonuje wszystkie sztuczki. I tak już został. Baster 🙂
Czekamy
Pies przyjedzie w piątek razem z Tatą (naszym Tatą), zapakowany w pudełko, mały, oszołomiony, w nowym domu, nowym środowisku, z daleka od swojej mamy i obecnego pana. Jeszcze tego nie ogarniam. Dzieciaki się cieszą, oczywiście, trwają intensywne przygotowania, sprzątanie podłóg, układanie zabawek w jakimś logicznym porządku, bo przecież mały piesek porwie wszystko i wytarmosi. Zeżre wszystko, łotr…
No nic. Będziemy mieli pieska.