Dobroczynny masaż, czyli jaki?

Dobroczynny masaż

MAM RELAKS | Dobroczynny masaż – ile za niego bym oddała, człapiąc dwa razy wolniej niż zwykle i czując się też dwa razy, tyle że większa, podczas ciąży. Jak bardzo brakowało mi go w pierwszych miesiącach po urodzeniu, kiedy obolała i zmęczona tonęłam w pieluchach i jałowych obiadkach.

Jak miło jest poczuć odprężający dotyk, który sprawia, że nie tylko ciało, nie tylko umysł, ale jakoś tak… całe otoczenie zaczyna wracać do normy, na swój spokojny, naturalny rytm. Wcale nie muszę tak pędzić, nie muszę… musieć, a wiele rzeczy może wyglądać inaczej – wystarczy, że po prostu inaczej na nie spojrzysz.

Niby wszystko to wiem. Od lat pracuję z ciałem, zdrowo się odżywiam, dbam o harmonijne życie, w którym jest wszystko co dla mnie ważne. A jednak – nie wszystkiego jeszcze doświadczyłam, nie dość dobrze dbam o siebie – tu za mało, tu za dużo, a ciało samo najlepiej wie, co jest dla niego (i dla mnie) dobre. O dziwo, ciało nie potrzebuje mojej świadomej wiedzy, za to ja potrzebuję chwili uwagi i świadomości, by komunikaty, jakie wysyła moje ciało, odbierać. Ruch, dopasowana dieta, sen, relaks i pozycja niekomputerowa, którą jednak najczęściej go katuję. Mówi do mnie zesztywniałym karkiem i podkrążonymi oczami.

W związku z tym na wakacjach w Turcji poddałam się serii 5 leczniczych masaży. Co ten Turek nie wyczyniał z moimi stawami o 7 rano! (Sama wybrałam taką barbarzyńską porę – wszyscy jeszcze spali, a ja nie blokowałam całego dnia swoją godziną w SPA). Wyginał mi ramiona, rozdzierał łopatki, wykręcał stawy biodrowe. Że to niby takie zdrowe i gwarantuje, że schudnę 5 kilo. Nie schudłam – to zapewne wina wspaniałej tureckiej kuchni i wyraźnie nie ozdrowiałam, przynajmniej na mój pierwszy rzut oka. Ból nie pozwala się rozluźnić, a stres spowodowany myślą co za chwilę ze mną zrobi, na pewno nie sprzyja. Tak więc masaż na jakiś czas sobie odpuściłam.

Dobroczynny masaż jednak wrócił do mnie po kilku miesiącach jakby z przeprosinami za wakacyjne koszmary, akurat w czasie, kiedy jesień zaczęła negatywnie oddziaływać – senność, zmęczenie, brak koncentracji (co jak się później okazało podczas badań kontrolnych, wynikało z niedoboru żelaza). Dobrze wykonany masaż dodaje sił i życiowej energii mimo braku podstawowych mikroelementów (które już regularnie uzupełniam).

Dobroczynny masaż – relaks ciała i duszy

Relaks, harmonia, wyciszenie, spokój, odpoczynek – tak mogłabym określić ten błogi stan, w który wprowadziła mnie Asia podczas swojego masażu Lomi Lomi Nui. To hawajski masaż, którego celem jest właśnie zharmonizowanie ciała, umysłu i duszy. Spokój, który mnie ogarnął to właściwie wszystko, czego w danej chwili potrzebowałam. Masaż Lomi Lomi Nui wywodzi się z pradawnej kultury hawajskiej, która traktuje pierwiastek cielesny, duchowy i emocjonalny człowieka jako całość i potrafi doprowadzić do pełnej równowagi i harmonii.

Joanna Dwojewska, masażystka tak pięknie o nim opowiada:

Masaż Lomi Lomi Nui to połączenie dotyku, tańca i muzyki. W sferze fizycznej Lomi Lomi, poprzez silne  pobudzenie krążenia krwi i limfy, usuwa napięcia i blokady organizmu oraz toksyny. Podczas wykonywania masażu wiele uwagi poświęca się  połączeniom stawowym, dzięki czemu ciało odzyskuje swą naturalną sprawność i elastyczność.

Na poziomie emocji Lomi Lomi pozwala też uwolnić się od ograniczających nas na co dzień schematów myślenia,  nawyków i skoncentrować się na tym, co dla każdego z nas jest tak naprawdę ważne, co przynosi radość i spełnienie.

W obszarze ducha masaż powoduje otwarcie się na energię wszechświata oraz pobudza wiarę i siłę do realizacji pragnień.

Wszystko, czego doświadczyliśmy w ciągu całego życia,  zapisuje się w komórkach naszego ciała. Dzięki  wytrwałej pracy z ciałem można zrozumieć negatywną część tych przeżyć i uwolnić nową, pozytywną energię, z którą znacznie łatwiej jest stawać się tym, kim chcemy być.

Ten dobroczynny masaż Lomi Lomi może oddziaływać na każdego inaczej, w zależności czego w danej chwili ci brak. Ja dostałam wewnętrzny spokój i odprężenie. Podczas masażu odblokowują się też ścieżki pomiędzy umysłem a sercem. Nagle docierają do Ciebie sprawy oczywiste, którym wcześniej nie udzielałeś dostępu.

Jak bardzo szybko i w niezgodzie ze sobą żyjemy w dzisiejszych czasach, a wystarczyłoby na chwilę zwolnić, zatrzymać się, zasłuchać w siebie i zamieszkać w szałasie 😉

Wiecie, tak naprawdę niewiele nam potrzeba. Te wszystkie rzeczy, które dają nam tyle pozornego szczęścia, bezpieczeństwa, statusu… Kim i z kim byśmy byli bez nich? Dla kogo ważni? Jak bardzo nadzy staniemy na końcu swojej drogi?

Nie mówię, żeby zaraz, jak św. Franciszek, rzucać wszystko. Nie o to chodzi. TE RZECZY też są ważne. Pieniądze są istotne. Możliwość swobodnego wyboru, którą mamy dzięki zasobności portfela nie jest bez znaczenia, a jakość życia bez pieniędzy trochę jednak by się obniżyła, nawet w tych podstawowych obszarach, nie oszukujmy się więc.

Chodzi tylko o świadomość. O podstawowe pytanie – po co? oraz jak? Jeśli zaniedbujemy inne obszary, nie dbamy o swoje zdrowie, o najbliższych, o siebie, nie śpimy, nie jemy, bo to, bo tamto…

Masaż to jeden z tych cudownych sposobów, który mówi – żyj w zgodzie ze sobą, dbaj o siebie, bądź szczęśliwy.

Więcej na temat masażu Lomi Lomi oraz innych form dobroczynnego dotyku na stronie http://www.zamkova.pl/wydarzenia/110/masaz-relaks-ukojenie-zapraszamy-do-strefy-relaksu-w-zamkovej/

Kprzystajcie! Polecam gorąco.

Fot. Nnoeki, pixabay.com

mamafit

Hania, nadaktywna mama dwójki, fitnesska, humanistka. Na blogu piszę o zdrowiu, aktywności, rozwoju, relacjach i o tym, jak łapać życie garściami, cieszyć się dziećmi i jednocześnie rozwijać pasje. Tak, można :) Rozgość się :)

Przeczytaj również
Wakacje - jak dla kogo