Nauczyłam się w trzy godziny, czyli praktyczny kurs szycia

Nerka na podróż uszyta na kursie kroju i szycia

Czego można się nauczyć w 3 godziny?  Trzy godziny to takie nic albo całkiem sporo. Zależy jak na to spojrzymy, zależy jak mija ten czas. Dziś opowiem o bardzo efektywnych 3 godzinach, które można przeznaczyć na praktyczny kurs szycia.

W końcu dotarłam na zajęcia. Kręciłam się wokół tego od dłuższego już czasu. Szyłam od małego, ręcznie. Kilka razy w ciągu ostatniego roku chciałam kupić maszynę, ale nie kupiłam. „A jak mi się nie uda, znowu będzie rwała, nie polubię tego? Kilkaset złotych będzie stało, zawadzało i na marne wszystko pójdzie.” – myślałam.

Po wielu dyskusjach ze sobą, decyzja zapadła, czas w miarę dobry, pięć tygodni po 3 godziny – dam radę! Kiedy wychodziłam na pierwsze zajęcia córcia, która dostała maszynę do szycia dla dzieci pod choinkę, powiedziała do mnie:

– To jest proste, zobaczysz, wystarczy robić tylko tak – i tu pokazała płynny ruch obiema rękami do przodu.

No tak 🙂 Zobaczymy 🙂

Pierwsze zajęcia to garść przydatnych informacji na temat podstaw szycia, poznanie maszyny, nakładanie nici, same bardzo trudne sprawy 🙂 I na zachętę pierwsze próby szycia. Mam więc swój pierwszy worek własnoręcznie uszyty na maszynie. Ładny, przydatny i działa motywująco jak mój puf „Weźmiesz się i zrobisz”.

Po co mi to szycie?

Najfajniejsze w szyciu jest to, że jest namacalne. Że cos wymyślasz, kombinujesz, siadasz, robisz i gotowe. Mając taką pracę jak moja – ulotną, łatwo kwestionowalną, której efekty widzisz dopiero po dłuższym czasie, takie szycie jest odskocznią, terapią, działa relaksująco podobnie jak szydełkowanie. Ale nie boli nadgarstek – to plus. Jak dla mnie daje też więcej możliwości.

Co jeszcze udało mi się zrobić w ciągu 3 godzin? Byłam na pięciu spotkaniach, miałam więc po 3 godziny razy pięć. Jak na początkującego adepta kursu kroju i szycia jestem z siebie bardzo zadowolona. Oto efekty.

Uszyłam worek, nerkę, spódniczkę, bluzę, czapkę i komin. Przy tej okazji nauczyłam się zdejmować miarę, robić wykrój, dobierać odpowiednie ściegi, obsługiwać maszynę, co jest chyba najważniejsze w moim przypadku :), wszywać zamek, gumę, wykonałam kilka drobnych przeróbek, rozwinęłam też wyobraźnię przestrzenną, wyżyłam się twórczo, zrozumiałam, że potrafię i że, jak zapewniała mnie córcia, to jest proste. I bardzo miło spędziłam czas 🙂 Było fantastycznie. Polecam gorąco.

A tu hit na nadchodzącą wiosnę: bluza, czapka i komin.

Przyjmuję zamówienia 😉

Komplet wiosenny

Opcja na niebanalne wydarzenia 😉

 

Spódnica z tiulu

 

Jak zapisać się na taki mega hiper praktyczny kurs szycia?

Zgłoś się tutaj: facebook.com/przeszycie

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

Zapisz

mamafit

Hania, nadaktywna mama dwójki, fitnesska, humanistka. Na blogu piszę o zdrowiu, aktywności, rozwoju, relacjach i o tym, jak łapać życie garściami, cieszyć się dziećmi i jednocześnie rozwijać pasje. Tak, można :) Rozgość się :)

Przeczytaj również
Wakacje - jak dla kogo