Wychowanie dziecka – cała prawda
Ciekawe, czy nadejdzie taki dzień, kiedy to moje dzieci zapytają „Mamo, może zrobić ci herbatę?” Tak się zastanawiam i analizuję swój sposób na wychowanie dziecka. Co robię źle?
Tak sobie wyobrażam… Wyjdę z łazienki, zrelaksowana, pachnąca, z umalowanymi paznokciami, na boso… I żaden okruch, żaden paproszek, żaden piasek nie wejdzie mi w nogę, a na stole będzie czekać przepięknie podana i smaczna kolacja.
Jak to będzie wtedy?
Śmieci będą wyniesione, a w tle słychać będzie kojącą muzykę. Dodam jeszcze, że na świeżo wymytych oknach będą ładnie wisieć pachnące firany, podlane kwiaty wypuszczą świeże pąki.
A pies zatańczy na uszach.
Lekcje będą odrobione. W pokojach czysto. A ja wypoczęta i zrelaksowana jak panna. Nazajutrz wpadną do mnie koleżanki, a córcia zorganizuje nam wystrzałowe przyjęcie.
Przesadziłam. Z tym wystrzałowym.
W salonie będzie salon. W kuchni – kuchnia. A w moim perfekcyjnym biurze perfekcyjnie poukładane pisaki. I sypialnia… Hamak w ogrodzie…
A za leki nie zapłacę 470 zł.
W sejfie gruba gotówa i kosztowności pozwolą mi czuć się bezpiecznie. W radiu popłyną same dobre wiadomości. Nikt nie zaginie.
Powietrze będzie czyste.
Nie powtórzę po raz 55, żeby ktoś po sobie posprzątał. Bo to po prostu zrobi.
Ciekawe? Nierealne? Nudne?
A jednak. Coś na rzeczy jest.
Małe, a cieszy 🙂
Takie marzenie matki. Wychować dzieciaka na ludzi.
Wychowanie dziecka – cała prawda
Żmudny to i trudny proces. O ile łatwiej byłoby zrobić coś samemu? Niż prosić sto razy „wynieś śmieci, wynieś śmieci, odnieś kubki, sprzątnij biurko, wynieś śmieci, wynieś śmieci, WYNIEŚ ŚMIE-CI!!!” Wiadomo, nie tylko śmieciami człowiek żyje. Ale to taki dobrze znany przykład.
Może i tak. Może i łatwiej by było samemu. Szybciej. Dokładniej. Bez nerwów. Ale chyba nie o to w tym chodzi, żeby wyręczać dzieciaki. Produkować życiowe niedorajdy.
Nie wiem. Nie liczyłam, ile razy muszę wymówić litanię, zanim zadziała. Może jest jakiś postęp. Może ruszają się już za 30 razem, a nie za pięćdziesiątym, jak kiedyś. Chociaż lepiej działa nie ilość, a jakość. To sprawdzona strategia. Burza z piorunami albo łzy bezradności. Obie działają szybko, wręcz natychmiastowo. A potem jest tylko lepiej, zwłaszcza po burzy, bo po łzach to nie wiedzą, czy to już, czy jeszcze coś się kroi. 🙂
„Mama ma fazę”
– Tato, tylko spokojnie. Mama ma fazę.
– Aha. A co nabroiliście?
– Nie. Nic.
😉