Jak wspierać dziecko w szkole?

Jak wspierać dziecko w szkole?

MAMA(FIT) RADZI | Pierwsze lata w szkole to bardzo ważny czas, w którym nasze dziecko rozwija się pod wieloma względami – umysłowo, społecznie, emocjonalnie. Uczy się radzić sobie w trudnych dla niego sytuacjach – z ocenami, z grupą rówieśników, z własnymi słabościami. To od tych kilku pierwszych lat w szkole będzie zależeć dalszy rozwój szkolno – społeczny naszego dziecka. Jak więc wspierać dziecko w szkole, by mogło wykorzystać swój potencjał w poczuciu, że może, potrafi i że jest wartościowym członkiem klasowej społeczności?

Czujność, proszę Pani i Pana

Zacznijmy od szkolnej komunikacji, bo jest to temat złożony i trudny, prawie tak skomplikowany jak dobra komunikacja w rodzinie. Mamy tu tyle zależności, tyle warstw, które potrafią skutecznie zepsuć to, o co w szkole powinno chodzić – o naukę, rozwój i wychowanie dzieciaków, a ponieważ chodzi o dobro dziecka, które w tej skostniałej strukturze może być – paradoksalnie – najmniej istotne, trzeba zachować czujność. Dla rodziców chcących zgłębić temat, polecam książki Wydawnictwa Natuli.

Współpraca, ale jak?

Gwoli sprawiedliwości, nie zawsze wszystko jest totalnie pogmatwane, nie zawsze nauczyciel jest zły, nie zawsze dyrektor nie widzi, nie zawsze kryje swoich, nie zawsze nie zależy mu na współpracy. To samo mogłaby powiedzieć cała rzesza dobrych, prawdziwych nauczycieli, którzy ugrzęźli gdzieś pomiędzy systemem a brakiem woli współpracy ze strony rodziców.

Czasami szkoła jest fajnym miejscem, do którego dziecko chodzi z przyjemnością, a żeby tak było, ważna jest również, a może nawet i przede wszystkim, nasza – rodziców, postawa.

Mam już dwójkę dzieci w szkole. Pierwszy kontakt nie był najlepszy. Pierwsze dwa tygodnie mojego pierwszaka to narzekania wychowawczyni i pań świetliczanek. Moja chęć współpracy – zbywana. Wyjaśnienia – olewane. Pytania i chęć przeanalizowania sytuacji – na nic. Faktem jest, że i dziecko było wymagające – aktywne, pomysłowe, zdolne, z dużą potrzebą uwagi.

Inteligentne dziecko? No to mamy mały kłopot!

Takie dzieci zwykle nie odnajdują się w szkolnym porządku. A nauczyciel, który na osi całej klasy z jednej strony ma uczniów bystrych i z tego powodu dla niego kłopotliwych, a z drugiej strony – uczniów słabszych, wymagających pomocy, zwykle tym drugim poświęca uwagę. To dlatego kwestie indywidualnego podejścia do ucznia – zarówno zdolnego jak i mającego kłopoty w pewnych obszarach, są tylko górnolotną wizją.

No chyba że mamy ogromne szczęście do wspaniałego pedagoga, mądrego człowieka, który potrafi tak zarządzać zarówno grupą jak i poszczególnymi talentami, że takiego wychowawcy można tylko pozazdrościć. I takich możemy policzyć na palcach jednej ręki w całej naszej szkolnej karierze.

Na około 20 nauczycieli, z jakimi sama jako uczeń miałam do czynienia, szacunkiem darzę i miło wspominam zaledwie kilku. I nie oszukujmy się, pewnie nic się w tej materii się nie zmieniło i naszym dzieciom na drodze staną przede wszystkim słabi, przeciętni i najrzadziej – wspaniali wychowawcy. Oby tych ostatnich było jak najwięcej.

Jak wspierać dziecko w szkole?

Jak więc radzić sobie w sytuacji, kiedy nasze dziecko idzie do szkoły, a rzeczywistość nie jest do końca idealna? Kilka moich sposobów na to, by szkoła nie zepsuła naszego dotąd wesołego i ciekawego życia dziecka.

10 sposobów na to, jak wspierać dziecko w szkole

    1. Obserwuj dziecko – apatyczne, stłumione, rozdrażnione dziecko może w taki sposób odreagowywać szkolne stresy: hałas, kłopoty w grupie, brak wsparcia u nauczyciela czy nadmiar obowiązków, z którymi nie zawsze radzi sobie tak jak inni. Dzieci porównują się z innymi, a czasami nawet nauczyciel dokonuje takich porównań, które źle wpływają na poczucie wartości dziecka. Czasem również my sami, rodzice, pogłębiamy stres dziecka wynikający z tego, że „inni są lepsi ode mnie”.
    1. Wspieraj dziecko, podkreślaj jego mocne strony i powtarzaj, że nie wszyscy muszą być najlepsi we wszystkim. Ludzie różnią się od siebie, dobrze, aby już dziecko zdawało sobie z tych różnic sprawę. Dobrze też, kiedy ma się na czym oprzeć – własne doświadczenia, które potwierdzają, że jest w czymś dobre, pozwolą zbudować pewność siebie i poczucie własnej wartości, której nie zachwieje porównywanie z innymi
    1. Rozmawiaj z nauczycielem. Pytaj o relacje dziecka z grupą rówieśniczą, dowiaduj się jak sobie radzi, z czym ma kłopot, nad czym jeszcze popracować
    1. Pomóż, ale nie wyręczaj. Naszym zadaniem jest pomóc dzieciakom stać się samodzielnymi, odpowiedzialnymi ludźmi, którzy będą w stanie mądrze pokierować swoim życiem. Ten proces trwa. Pokaż, jak uczyć się efektywnie, wspieraj, motywuj, uzupełniaj standardowe sposoby nauczynia o takie, które angażują wszystkie zmysły. Ekperymentujcie razem, obserwujcie świat, rozmawiajcie, pasjonujcie się nauką, czytaniem, rysowaniem, tworzeniem.
    1. Daj odpocząć. Bez telewizora, tableta, telefonu. Odpoczywajcie aktywnie na dworze, na kanapie, na dywanie. Bądźcie razem. Róbcie to, co sprawia Wam radość – trochę ruchu, śmiechu, swobodnej zabawy, w której to dziecko „dowodzi”. To bezcenne chwile, które mówią dziecku „kocham, jesteś dla mnie ważny” i uczą, jak efektywnie odpoczywać.
    1. Wymagaj i bądź konsekwentna. Ustalenia dotyczące reguł, zasad, określonych zachowań są potrzebne dziecku dla poczucia bezpieczeństwa. Konsekwencje związane z odstępstwami od ustalonych zasad są też potrzebne – dziecko nadal ma poczucie bezpieczeństwa i uczy się, że pewne zachowania rodzą pewien ciąg dalszy, nie zawsze miły. Nie mamy siedmiu żyć jak w grze. Nie można cofnąć czasu, by zrobić coś od nowa, a jeśli zrobimy coś złego, musimy liczyć się z tym, że spotkają nas konsekwencje.
    1. Bądź obecna. Obecność ciałem i duchem to stabilność, poczucie bezpieczeństwa, możliwość wyrzucenia przez dziecko szkolnych frustracji. Kiedy odbierasz dziecko ze szkoły, a zwłaszcza świetlicy, przyjrzyj się, czy i jak się bawi z rówieśnikami, jakie ma relacje, czy jest radosne.
    1. Kiedy dzieje się coś niedobrego – reaguj. Smutne, apatyczne dziecko, które nie pamięta, co wydarzyło się w szkole, a wyraźnie widzisz, że coś się dzieje, potrzebuje pomocy dorosłego. Znów – rozmawiaj z wychowawcą, szkolnym pedagogiem, psychologiem, innymi nauczycielami, dyrekcją, a w skrajnych sytuacjach poproś o możliwość obecności podczas lekcji. Zdarzają się sytuacje i to wcale nierzadko, kiedy dziecko staje się klasową ofiarą z powodu innych niż wszyscy zainteresowań, butów, ubrań, koloru skóry lub jeszcze innych rozmaitych przyczyn. Dzieci są okrutne i działają jeszcze dość bezmyślnie – chętnie podporządkowują się najsilniejszym jednostkom, które są „cool”. Jeśli wychowawca w porę nie wyłapie sytuacji, będzie bardzo trudno z niej wybrnąć.
    1. Nie przejmuj się innymi. Obawy, co inni pomyślą, nie mają tu znaczenia. Ważne są Twoje spostrzeżenia dotyczące dziecka, Twoje odczucia i to, jak zachowuje się dziecko. Lepiej dmuchać na zimne niż niechcący pozwolić dziecku tkwić w niezdrowej sytuacji.
  1. Dbaj o dobre wspomnienia. Pierwsze lata w szkole to powinien być radosny czas, w którym dziecko uczy się czytać, liczyć, myśleć i działać tak, aby dobrze radzić sobie ze złożonymi zadaniami i sporą dawką wiedzy w czwartej i kolejnych klasach. To czas przygotowania w wielu obszarach – umysłowym, społecznym, emocjonalnym. Nie muszą rozwijać się harmonijnie, ale warto czuwać, by nic nie blokowało ich rozwoju.

W razie kłopotów, zachęcam do rozmowy z psychologiem, który pomoże rozwiązać nurtujące Was kwestie.

Fot. Pezibear, pixabay.com

mamafit

Hania, nadaktywna mama dwójki, fitnesska, humanistka. Na blogu piszę o zdrowiu, aktywności, rozwoju, relacjach i o tym, jak łapać życie garściami, cieszyć się dziećmi i jednocześnie rozwijać pasje. Tak, można :) Rozgość się :)

Przeczytaj również
  • Fantastyczny tekst. Nas szkoła czeka w przyszłym roku i każda porada jest dla mnie bezcenna. Mam wiele obaw, bo sama podobnie jak Ty wspominam dobrze tylko kilku nauczycieli i martwię się czy syn trafi na mądrego pedagoga – zwłaszcza, że jest dzieckiem zdolnym i jest wielki indywidualista (przyznam, że jego indywidualizm i mnie kosztuje znacznie więcej zaangażowania w jego wychowania:) ). Faktem jest, że gdy ma się dziecko zdolne, ( czy może bardziej przystosowane do nauki w szkole, głównie ze względu na cechy charakteru) to rodzic musi wziąć na siebie nieco ciężar edukacji. Rozumiem, że dzieciom, które mają większe problemy z nauką, czy wolniej przyswajają wiedzę, pomoc ze strony nauczyciela jest bardziej potrzebna. Staram się nastawić na to, że takie szerokie pogłębianie wiedzy i zaangażowanie będę musiała wziąć na siebie. Cieszę się, że mój syn ma młodsze siostry i że dzięki temu mogę mu pokazywać, że niektórzy potrzebują więcej czasu by coś wykonać czy zrozumieć i że mimo to należy im się szacunek. Mam nadzieję, że choć tak ułatwię i jemu i nauczycielom pracę w dużej grupie:)

    • MamaFit

      Takie zdolne dzieciaki to prawdziwe skarby, gratulacje! Nie denerwuj się na zapas, macie jeszcze prawie cały rok na beztroskie eksplorowanie świata 🙂 Życzę cudownego wychowawcy i samych dobrych relacji 🙂

  • Ciekawy artykuł, dla mnie na czasie.
    Odniosę się wpierw do punktu 7-mego. Zareagowałam. Pozostawiając na boku różne reakcje kadry nauczycielskiej (również tej niezwiązanej z tematem) – to usłyszałam od osób postronnych kilka opisów siebie: mama wsparcie dla dziecka (w ten sposób wie, że może na ciebie liczyć), mama lwica (tak mamy po prostu się zachowują i można było się tego spodziewać, że będzie się walczyć o dzieciaka), nadgorliwa matka helikopter (dziecko powinno samo sobie radzić z problemami).
    I teraz punkt 8-my. Zareagowałam i dobrze zrobiłam. 😉

    • MamaFit

      No i brawo! 🙂 Co do reakcji na nasze zachowanie, których zwykle najbardziej się obawiamy – zawsze znajdzie się ktoś, kto wie lepiej i kto musi swoje zdanie wypowiedzieć, cokolwiek nie zrobimy. A niech się wypowiadają. Prawda jest taka, że jak się kogoś aktywnie poprosi o pomoc, kiedy jest ona potrzebna, każdy odwraca kota ogonem. A dziecko samo w pewnych sytuacjach sobie nie poradzi. Bo jest SAMO przeciwko grupie rówieśników, wychowawcy, postronnym nauczycielom, paniom świetliczankom i innym rodzicom. Tu nie tylko mama – lwica jest potrzebna, ale cała lwia rodzina. I tego będę się trzymać, mimo że jestem daleka od trzymania dzieci pod kloszem. Pozdrawiam serdecznie! 🙂