Nie podcinaj mi skrzydeł, Kochanie!

Nie podcinaj mi skrzydeł, Kochanie!

Nasi bliscy mają do nas specjalny dostęp. Nie potrzebują dziewięciu kluczy do różnych drzwi i zawiłych korytarzy, które prowadzą do samego wnętrza. Dla bliskich wszystkie drzwi stoją otworem.

Dla nich jesteśmy nadzy, łysi. Tacy, jacy jesteśmy – bez ochronnego pancerza, tarczy i krat chroniących przed podstępnymi wrogami. Dla bliskich jesteśmy… bliscy. Bezbronni jak dzieci.

Dlatego rana zadana przez bliskich tak boli. Wchodzi prosto w serce bez żadnego ostrzeżenia. Nie pozwala się przygotować, ochronić. Wbija ostrze i łamie, a okruchy pozostają, rozrywając serce wciąż na nowo i nowo, dopóki się w końcu nie zasklepi, nie zrośnie, nie wyleczy cudownie.

Czasami pomaga rozmowa, czasami kłótnia. Kłótnia osłabia ciosy. Pozwala przygotować się na najgorsze. Zamyka drzwi. Kłótnia chroni nasze wnętrze. Niczego nie rozwiązuje, nie naprawia, ale pomaga obronić kruche poczucie własnej wartości. W kłótni można się zapomnieć, można niechcący coś palnąć, potem przeprosić, kłótnia pozwala przeżyć.

Rozmowa, kiedy jest szczera, właściwa, spokojna, rzeczowa, pozwala na wiele. Bardzo wiele. Jest chyba najlepszym sposobem na budowanie dobrych relacji w związku czy rodzinie. Ale rozmawiać jest trudno. Bo kiedy rozmawiamy, zasuwamy drzwi. Jesteśmy ostrożni. Gotowi na atak. Trudno zdobyć się na szczerość, kiedy obawiamy się czegoś, nie czujemy się bezpiecznie, podejrzewamy coś złego. Czasami więc wydaje nam się, że lepiej jest nie rozmawiać. Bezpieczniej.

Są jednak takie cudowne chwile, kiedy masz poczucie, że jest dobrze, że rozkwitasz, że wszystko jest na dobrej drodze. Znów otwierasz korytarze, drzwi, wyrzucasz klucze, jesteś nagi, a twój pancerz ochronny wisi na wieszaku w szafie. Wtedy zdarza się, że nagle, nie wiadomo jak i dlaczego… tak bardzo, bardzo boli. Znów obcięli ci skrzydła. Znowu będziesz się leczyć, żeby znów móc polecieć. Może tym razem zajmie to mniej czasu, masz już przecież gotowy specjalny balsam na podcięte skrzydła. Zresztą, nie pierwszy to już raz, więc tak bardzo jednak nie boli. Bywało gorzej. Utwardzasz się. Wstawiasz kolejne drzwi.

Odsuwasz się. Nie pozwolisz już więcej. Ostatni raz.

Szkoda tej energii. Niewykorzystanego potencjału. Razem byłoby łatwiej. Prościej. Szybciej. Razem moglibyśmy góry przenosić, konie kraść, żyć. Razem wychowywać dzieci, razem się wspierać, dzielić radości, pomniejszać smutki. Dlaczego tak trudno nam RAZEM? Tym trudniej OSOBNO.

Ostatni raz. Zapomnę. Wybaczę. W sumie może i racja. Nie jestem idealna. Przecież wiem że nie jestem! Ale proszę, nie podcinaj mi skrzydeł. One tak długo, tak bardzo długo rosną, mimo balsamu, który mam w bocznej kieszeni pancerza. Użyję podwójnej dawki. Dodam jeszcze jeden składnik. Nie poddam się.

Rozumiem cię. Tylko proszę, zostaw mi moje skrzydła. Tak bardzo je lubię, tak bardzo są dla mnie ważne. Nie podcinaj mi ich.

Fot. Greyerbaby, Pixabay.com

mamafit

Hania, nadaktywna mama dwójki, fitnesska, humanistka. Na blogu piszę o zdrowiu, aktywności, rozwoju, relacjach i o tym, jak łapać życie garściami, cieszyć się dziećmi i jednocześnie rozwijać pasje. Tak, można :) Rozgość się :)

Przeczytaj również
  • Mieć przy sobie osoby które wspierają przy najbardziej odjechanych pomysłach – bezcenne!

    • MamaFit

      Masz rację Kasia – to chyba najlepsze, co można w życiu „mieć” – cudowne osoby, które w Ciebie wierzą 🙂

  • Wspaniały wpis i jakże prawdziwy – relacje między najbliższymi ludźmi są piękne, ale i czasami bardzo trudne, każdy powinien zostać sobą, ale również szanować uczucia drugiej osoby.

    • MamaFit

      Dziękuję 🙂

  • Szczera rozmowa jest chyba najcięższym elementem wspólnego życia. Ale na pewno działa oczyszczająco i pomaga.

    • MamaFit

      To prawda, warto znaleźć w sobie siłę. Bez tego to ten wózek szybko się rozpadnie… 😉